Recenzja filmu

Firewall (2006)
Richard Loncraine
Harrison Ford
Paul Bettany

I have a very bad feeling about this

- Słyszeliście o Sokole Millenium? Ten statek przeleciał drogę Kessel w mniej niż 12 parseków! - Takie słowa wypowiedział <a href="http://harrison.ford.filmweb.pl/" class="n">Harrison Ford</a> w
- Słyszeliście o Sokole Millenium? Ten statek przeleciał drogę Kessel w mniej niż 12 parseków! - Takie słowa wypowiedział Harrison Ford w pierwszych "Gwiezdnych Wojnach" z 1977 roku. Popełnił wtedy pewien błąd. Grany przez niego słynny Han Solo nie wiedział, że wspomniane parseki to nie jednostka czasu, a odległości. Po najnowszej roli Forda w dreszczowcu "Firewall" widać, że aktor nie opuszcza wizerunku przemądrzałego technologicznego ignoranta. Harrison Ford przyzwyczaił nas do ról twardych facetów, którzy szybciej walą w mordę, niż pytają o drogę. Taki był zawadiacki "Indiana Jones", taki był wspomniany raptus Han Solo, podobny był też jego prezydent Stanów Zjednoczonych w "Air Force One". Tak już się utarło. Harrison to Samiec Alfa, ostatni prawdziwy mężczyzna wśród bohaterów. Jako taki będzie się sprawdzał zawsze. Gorzej, jeśli postanowimy go unowocześnić. Tak właśnie jest tym razem. W "Firewall" Harrison Ford jest hakerem, szefem ochrony teleinformatycznej pewnego banku z Seattle. W minutę potrafi pokonać każdego włamywacza, a faksy przyjmuje na muzycznego iPoda. Niestety widać, że wsadzono go w tę rolę na siłę. Prędzej uwierzę, że ten ponad 60-letni twardziel pokona wroga waląc go po głowie klawiaturą, niż pisząc kolejne linijki tekstu. Film przedstawia głównego bohatera, którego rodzina została porwana przez technoterrorystów. Jeśli chce ją ocalić, musi obrabować własny bank. Oczywiście elektronicznie. Cały wątek komputerowego skoku jest jednak tylko kolejnym pretekstem do jeszcze większego łubudu. Scenariusz nudzi. Film pomyślany jako dreszczowiec nie wywołuje większych emocji, nie ma napięcia, ani nawet tych nieszczęsnych dreszczy. Gdy porwane zostaną dzieci głównego bohatera, nie przejmujemy się ich losem. Gdy w idiotyczny sposób zostają odnalezione, ryczymy ze śmiechu. Jest to jakaś nieporadność twórców. Fabuła została skonstruowana na siłę. Jedynym scenariuszowym plusem jest postać czarnego charakteru. To złoczyńca jaki jest ideałem zła. Grany przez albionosa Paula Bettany'ego jest okrutny i bezwzględny, ale przy tym wyrafinowany i wręcz arktycznie zimny. Oglądając jego zachowanie, miałem sadystyczną przyjemność obserwowania geniusza grozy w akcji. I tyle. Resztę można pominąć litościwym milczeniem, lub dalej wytykać kolejne błędy. Czy film warto zobaczyć w kinie? Raczej nie. Lepiej poczekać na DVD. Żadne filmowe efekty nie są tam na tyle oszałamiające, że koniecznie trzeba ich doświadczyć na dużym ekranie. Poza tym Harrison jak zwykle i tak uratuje świat. Nawet bez naszej pomocy. Z parsekami też sobie poradzi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones